Doniesienia prasowe

28 stycznia 2012

Świat kredytami stoi, powiedzenie to niemal na każdym kroku znajduje potwierdzenie.

Kiedy o kryzysie nawet nie myśleliśmy polityka kredytowa banków zmierzała w stronę udzielania jak największej ilości kredytów, a najtańszy kredyt hipoteczny na zakup bądź budowę mieszkania to była normalka. Zadowoleni z tego byli i kredytobiorcy i banki.

Banki, ponieważ ich obroty z każdym dniem rosły, kredytobiorcy, ponieważ mogli kupować mieszkania, samochody, nieruchomości, których za własną gotówkę nigdy by nie kupili. Oferta kredytowa również była szeroka, atrakcyjna, warunki były do przyjęcia, było więc w czym wybierać. Oczywiście każdy chciałby, aby kredyt, który bierze był dobrym kredytem. Tylko czy dobre kredyty w ogóle istnieją? Odpowiedź jest prosta – dobrych kredytów nie było, nie ma i z pewnością nie będzie. Może być kredyt na bardziej i mniej korzystnych warunkach i dotyczy to wszystkich kredytów – hipotecznego również.

Każdy kredyt ma to do siebie, że należy go nie tylko spłacić, ale bank musi na tej transakcji przecież zarobić. Zarabia i to niemało na oprocentowaniu, opłatach bankowych, prowizjach, marżach, ubezpieczeniach itd. Płacą za to kredytobiorcy i jak się okazuje niemało. Z ostatnich doniesień prasowych wynika, że rzeczywisty koszt kredytu sięga nawet 60 i więcej procent. Niemal wszystkie banki stosują lichwiarskie zasady w pożyczaniu pieniędzy. Czy w takiej sytuacji można w ogóle mówić o dobrych kredytach i czy istnieje jeszcze najkorzystniejszy kredyt?

Są jednak banki, które grają. fair w stosunku do swoich klientów. Ale tylko 2, słownie dwa banki: Volkswagen Bank Direct oraz Nordea, w których rzeczywisty koszt kredytu wynosi poniżej 20 procent. Do czego doszło, żeby chwalić banki, które zarabiają na nas 20 procent… Oczywiście banki się tłumaczą, że takie praktyki spowodowane są skutkami kryzysu. A my myślimy, że banki po prostu nauczyły się omijać ustawę antylichwiarską i chcą jak najwięcej na poszukujących kredytów zarobić. Przypomnijmy, że zapisy tej ustawy ograniczają wysokość nominalnego oprocentowania do wysokości czterokrotności stopy lombardowej NBP. W chwili obecnej wynosi to około 20%. Żaden z banków nie przekroczył tej granicy, ale zwiększył prowizje, marże, dopiął opłatę przygotowawczą i ubezpieczenie kredytu i w ten sposób zwiększył rzeczywiste koszty kredytu.

To prawda od jakiegoś czasu banki opakowują najtańszy kredyt hipoteczny w ekstra opłaty, takie właśnie jak prowizja od jego udzielenia, opłata przygotowawcza oraz konieczność wykupienia przez kredytobiorcę ubezpieczenia kredytu. Ale i tak nadal o najlepszy kredyt hipoteczny jest bardzo trudno, a o kredytach bez bik, zaświadczeń i poręczycieli można zapomnieć. Banki wiedzą jak zajrzeć do kieszeni klienta i nigdy z takich praktyk nie zrezygnują – powiedział jeden z klientów.